1. Komu dzwonią
  2. Syn ulicy
  3. Ballada o Felku Zdankiewiczu
  4. Piekutoszczak, Feluś i ja
  5. Kaziu nie bądź kiep
  6. Rum Helka
  7. A ja sobie gram na gramofonie
  8. U Bronki w stawach
  9. Bal na Gnojnej
  10. Antek
  11. Apaszem Stasiek był
  12. Fredzio
  13. Wybiła godzina druga
  14. Panna Weronika
  15. Zbieranka matrymonialna
  16. Tango szemrane
  17. Czabak
  18. 24 dni
  19. W saskim ogrodzie
  20. U cioci na imieninach
  21. Nie wymiękaj
  22. Pijany statek
Z opisu na okładce:

Twórczość Muńka Staszczyka znam nie od dziś i cenię wiele Jego tekstów za dar obserwacji i umiejętność podniesienia do rangi metafory realiów np. dzisiejszego warszawskiego Żoliborza, dzielnicy, w której zamieszkał po przyjeździe z Częstochowy. Najlepsze teksty Staszczyka mają inspirację rodem z dużego miasta, ich tonacja jest zazwyczaj czarna, w najlepszym wypadku szara. To też nie zdziwiło mnie wcale, że Muniek i Andrzej Zeńczewski sięgnęli po twórczość Stanisława Grzesiuka, przetworzyli ją po swojemu i założyli grupę "Szwagierkolaska". Bo ta sama penetracja losu człowieka z wielkiego miasta, często z wielkomiejskiego marginesu, leży u źródła twórczości Staszczyka i zawiera się w piosenkach śpiewanych przez Stanisława Grzesiuka. Warstwa obyczajowa piosenek Grzesiuka to jeszcze nie do końca skansen. Kodeks honorowy zawarty w tych utworach, sposób widzenia świata to ciągle bardzo bogate i wcale współczesne źródło artystycznych refleksji.
Kapela "Szwagierkolaska" odkrywa Grzesiuka dla kolejnego pokolenia odbiorców. Czyni to w sposób bardzo udany, świadczy o tym choćby powodzenie tych piosenek na licznych koncertach. Oczywiście nie jest to żadne naśladownictwo i bardzo słusznie. Strona muzyczna świadczy o rockowo-folkowych doświadczeniach muzyków, Muniek też śpiewa po swojemu.
O jednym jeszcze zjawisku w związku ze "Szwagierkolaską" koniecznie chce tu wspomnieć. Otóż piosenki z repertuaru Grzesiuka są niezwykle barwne, kipią od nadmiaru treści, swoistej czarnej poezji, pełne świetnych powiedzonek i tzw. "szlakwortów". Słowem są dokładnym przeciwieństwem polskich piosenek popowych i rockowych ówczesnej doby, które od strony treści są blade, mało ciekawe i pełne tzw, "tekstowej waty". Przypominając przeboje Grzesiuka "Szwagierkolaska" przypomina czym może być piosenka, że winna mieć indywidualny charakter i osobowość. Słowem wypełniona zostaje choć trochę swoista czarna dziura, artystyczne-semantyczna luka jaką obserwuję w naszej pop-kulturze.
Życzę miłych wrażeń przy słuchaniu tego krążka, a Muńkowi i Andrzejowi gratuluję dobrego pomysłu, któremu na imię "Szwagierkolaska".
Wojciech Młynarski

Okładka

Strona główna